Domowe studio cz.5 czyli podsumowanie
Zacząłem od sprzętu za 100 zł rodem ze sklepu budowlanego, a skończyłem jak zawsze, czyli opowiadając o zabawkach za grube tysiące. Na pocieszenie powiem Wam, że o tym naprawdę drogim sprzęcie jeszcze nie zdążyłem napisać, ale wszystko jeszcze przede mną 🙂
Jak widzicie, można więc pracować na sprzęcie za parę groszy, ale i za tysiące. Co najważniejsze:
Wydanie dużych pieniędzy na sprzęt nie gwarantuje dobrych zdjęć!
Zawsze to fotograf, jego wiedza, talent, doświadczenie, a czasem nawet przypadek decydują, jaki osiągnie efekt. Kupno dobrego sprzętu TYLKO pomaga w osiągnięciu efektu. To „tylko” to dla niektórych będzie bardzo ważne, inni poradzą sobie, świecąc halogenem budowlanym i też zrobią dobre zdjęcie.
Podzielę się z Wami moim przemyśleniem, do którego doszedłem po kilkunastu latach pracy w studio. Cały czas dążyłem do technicznej perfekcji, co samo w sobie nie jest niczym złym, ale w tej pogoni za pracą na coraz lepszym sprzętem zapomniałem o eksperymentowaniu. Mając standardowy sprzęt, będziemy uzyskiwać standardowe efekty. Złapałem się na tym gdy zobaczyłem jakiś czas temu bardzo fajne zdjęcia oświetlone jakimś totalnym badziewiem… Co z tego, że balans bieli był rozchwiany, jeśli klimat zdjęcia był ciekawy? Ja muszę mieć światła gwarantujące pełną powtarzalność, bo żyję z fotografii.
Ale jeśli ktoś używa sprzętu okazjonalnie i na własny użytek, może spokojnie zadowolić się czym znacznie tańszym. Na początek 🙂
Celem moich poprzednich postów było przedstawienie głównie dwóch, według mnie, najbardziej sensownych systemów, które pozwolą na stopniowe przejście od malutkiego domowego studyjka do studia pozwalającego na zarobkowe fotografowanie.
Cały czas namawiam Was, by najpierw zastanowić się w jaką stronę będziecie rozwijać swoje fotografowanie i pod tym kątem wybierać system, w jaki wejdziecie. Bo nie ma przecież sensu kupować czegoś na rok, a potem zaczynać od początku. Tanio zawsze wychodzi drogo 🙂
Jako audiofil znam dobrze takie stwierdzenie: Na kolumny trzeba wydać tyle samo co na cały wzmacniacz +cd. I podobnie jest ze sprzętem oświetleniowym, jeżeli kupujecie dobrą lampę, to kupcie dobry softboks. Zaryzykowałbym nawet inne stwierdzenie: dobry softboks z tanią lampą da lepszy efekt, niż dobra lampa i słaby softboks.
Z softboksami jest jedna dobra rzecz. Nie ma problemu, bym Wafera Bowensa założył na lampę Elinchromu, wystarczy wymienić adapter. Można więc w miarę łatwo kupić dowolny softboks dobrej firmy i dostosować do najtańszej chińskiej lampy z mocowaniem Bowensa.
Piszę o softboksach, bo najczęściej pytacie o miękkie źródła światła. To najprostszy sposób na dobre oświetlenie portretowe. Ale zawsze można też poradzić sobie inaczej. Bliźniaczki są oświetlone bardzo miękko, a użyłem zwykłej standardowej czaszy i światła odbitego od ściany.
No i dochodzimy do bardzo ważnego aspektu domowego studia. Mianowicie koloru ścian. W pomieszczeniu, gdzie chcecie robić zdjęcia, macie do wyboru trzy kolory ścian: biały, szary i czarny. Każdy inny kolor, w tym kolor podłogi, wpłynie na kolor na zdjęciu. Nie każdy z tego powodu przemaluje mieszkanie, co więc zrobić? Zasłonić! Jeżeli macie np. żółtą ścianę, zasłońcie ją ekranem, styropianem, zasłoną, czymkolwiek, byle miało to neutralny kolor. Tak samo z podłogą, a nawet Wami samymi. Bo jeżeli będziecie np. ubrani w czerwoną koszulę i robiąc zbliżenie twarzy staniecie blisko modela, to koszula będzie po prostu ekranem rzucającym czerwony zafarb na twarz modela.
Warto więc zasłonić w domu wszystko co kolorowe, aby uzyskać czyste kolory na zdjęciu 🙂 Wiem, że to brzmi trochę dziwnie, ale niestety taka jest prawda. Z drugiej strony, kolor otoczenia może powodować też ciekawy efekt. Robiąc zdjęcia w plenerze, właśnie z czymś takim mamy do czynienia. Światło słoneczne odbija się od wszystkiego naokoło i pada na modela. Dzięki temu kolor nie jest klinicznie czysty, na włosach pojawiają się błękitne bliki nieba, skóra odbija ciepłe kolory jesiennych liści itd. Takiego światła nigdy nie uzyskacie w studio, bo ilość składników kolorystycznych wpływających na ostateczny efekt jest ogromna. Można jednak częściowo chociaż symulować w studio tego typu światło. Wystarczy zamiast bezpośrednio na modela, poświecić choćby na regał z książkami. Światło od niego odbite będzie kompletnie inne, niż to bezpośrednio z softboksu. I kto wie, może będzie fajne.
Odbijajcie więc, od czego się da albo świećcie bezpośrednio. Po prostu eksperymentujcie 🙂