Świat fotograficzny obiegła dziś ważna wiadomość o nowym flagowym aparacie Canona 1D X . Jak zwykle, wszystko jest szybsze, większe i lepsze 🙂 Tym razem jednak wbrew pozorom rewolucja rzeczywiście się odbyła. Najważniejsza zmiana te rezygnacja z matrycy APS-C na rzecz pełnej klatki. Reporterzy korzystający do tej pory ze starej „jedynki”, będą musieli się przestawić na inne używanie obiektywów, niż do tej pory. Miłośnicy wtykania obiektywu w sam środek akcji będą zachwyceni, ale ci fotografujący z daleka już nie za bardzo. 12 klatek na sekundę, a nawet 14, jeśli pracujemy na jpg’ach to dobry wynik, ale nie rewolucyjny. Za to czułość podciągnięta do astronomicznej 204.800 ISO to jest coś. Myślę, że da się teraz zrobić zdjęcia kosmicznej czarnej dziury na niebie. Oby tylko gwiazdy nie robiły flary w obiektywie 🙂
Nie jestem w stanie teraz wyobrazić sobie zastosowania takiej czułości, ale na pewno ktoś szybko je znajdzie. W zasadzie to już je wymyśliłem. Wczoraj robiłem sesję modową w postindustrialnych krajobrazach, którą wymyśliliśmy sobie w ostatniej chwili. Ostatnie zdjęcia robiłem już na oparach światła, bo „trochę” pomyliły mi się godziny. Byłem pewny, że słońce zachodzi później…
Musiałem więc użyć najwyższej czułości w moim Canonie. Zdjęcia zrobiłem, choć sam już niewiele widziałem w wizjerze mimo obiektywu 1,4. Gdybym miał do dyspozycji nowego Canona z jego normalną czułością 51.200 ISO to mógłbym pewnie jeszcze przez dwie godziny robić zdjęcia 🙂
Nie będę powtarzał pozostałych danych aparatu, jeżeli interesujecie się cyferkami to poczytajcie sobie
TU
Ja teraz tym bardziej czekam na następcę mojego 1Ds mk3. A na razie: Nikon – twój ruch!
|
fot. Canon |
Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej