Czerwone jak Święty Mikołaj – Ferrari 458 Italia
Czerwone Ferrari cierpliwie czekało na swoja kolej, zaparkowane na moim twardym dysku. Zdjęcie zrobiłem przed salonem ponieważ samochód nie był jeszcze zarejestrowany i nie mogliśmy nigdzie nim wyjechać. Od początku więc wiedziałem, że jedynym rozwiązaniem będzie montaż. Miałem zamiar sfotografować ulicę nocą, mokrą jeszcze po deszczu z odbijającymi się światłami. Jak na złość było ciągle sucho, albo jak już padało to w dzień. Czekałem i czekałem i nic. W międzyczasie zająłem się innymi projektami, a Ferrari powoli kurzyło się dysku.
Wreszcie pojawiła się inna opcja. Render. Podjął się tego Mateusz Zahora, którego poznałem kiedyś dzięki mojemu blogowi. Mateusz znalazł gotowy model filarów, który pasował do mojej koncepcji i zaczęliśmy pracę nad dopasowywaniem. Kilka godzin spędzonych na skypie, kilka próbnych renderów, wypróbowanie wielu tekstur i koncepcyjna była gotowa.
Na tym już etapie, konsultowałem to z Gosią, która miała się zająć finalnym montażem. Największym wyzwaniem było dopasowanie świateł tła by zgadzały się w miarę z oświetleniem samochodu. O idealnej zgodności nie było co marzyć, samochód oświetlony był pod kątem atrakcyjnego wyglądu i poskładany z kilku klatek. W tego typu fotografii umowność jest bardzo częsta jeśli dzięki temu osiągamy leszy efekt. Dopóki niezgodności nie rzucają się od pierwszego momentu, albo są widoczne tylko dla znających się na rzeczy, to uważam, że można sobie na nie czasem pozwolić.
Dodatkową trudnością był matowy lakier samochodu, który sprawia, że to Ferrari nie wygląda na zdjęciu realnie. Matowa karoseria nie odbija żadnych niepotrzebnych blików, to dobrze gdy się go fotografuje. Ale z tego samego powodu nie odbija się w karoserii otoczenie, a to sprawia, że zaczynamy mieć wrażenie, że coś jest nie tak. Dlatego szukałem takiego tła, by w karoserii nie mogło się nic odbić. Filary są dostatecznie daleko od samochodu by nie mogły się odbić w samochodzie. Gdy przypatrzycie się blikom na podłodze, zobaczycie, że kończą się mniej więcej na wysokości samochodu. Teoretycznie mogłyby pojawić się na karoserii, jednak z góry pada światło o wiele silniejsze i nie pozwala na to.