Bonus dla fotografa
Lubię pojawiać się w nowych miejscach, a zwłaszcza tych trudno dostępnych. Gdyby nie mój zawód, nigdy nie mógłbym zobaczyć bardzo wielu budynków, zakładów, czy polatać sobie helikopterem. Uważam to za taki bonus.
Tym razem znalazłem zdjęcia z koksowni. Podobało mi się tam, cała masa świetnych plenerów, pełnych kontrastów.
Nauczyłem się już dawno, jak chodzić po fabrykach, by przeżyć i nie zniszczyć sprzętu. A także rozmawiać z robotnikami i inżynierami. Zwykle jest tak: Przepraszam, czy można posprzątać to miejsce przed zdjęciem? Panie, tu jest fabryka, tu musi tak być! (w sensie „brudno”). Oczywiście rozumiem, ale na zdjęciu mi będzie przeszkadzała ta sterta śmieci i te odpady. Potem jest gniewne spojrzenie i w końcu powoli ktoś sprząta, mamrocząc pod nosem, że majstrowi się w głowie poprzewracało.
Oczywiście coraz częściej nowe fabryki są czyste i fotogeniczne, a ludzie chętni do współpracy. Ale kiedyś…
Raz, gdy musiałem wejść na osiemdziesięciometrowy dźwig, szef tamtej firmy stwierdził, że on by tego nie zrobił za żadne pieniądze. No to dostał wyższą fakturę.
Moja ekipa stoi i podziwia
Prawie jak inżynier Mamoń 🙂
Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej