Spójrzcie na to zdjęcie, czy widzicie, co jest nie tak? Robiąc to zdjęcie do kalendarza Rzecz Śląska, nie przewidziałem jednej rzeczy. Dopiero na sesji zorientowałem się, że nie ma szans, by zrealizować je tak, jak sobie wymyśliłem.
Dostałem wstępny pomysł, by sfotografować Kamila Durczoka na Nikiszowcu, miejscu wybitnie śląskim, a jednocześnie naszpikowanym antenami satelitarnymi. Ja rozwinąłem ten pomysł i wymyśliłem, by Kamil siedział na parapecie okna z nogami na zewnątrz. Sam nie wiem, jak to zrobiłem, że się zgodził na to, ale wiem, że raczej już mnie nie lubi 🙂
Znalazłem odpowiednie miejsce, zapukałem do drzwi, gdzie otworzyła mi starsza pani. Czy mogę skorzystać z pani okna, by sfotografować Kamila Durczoka? Oczywiście, nie ma problemu. Pani nawet się nie zdziwiła. Ludzie w mieszkaniu po drugiej stronie ulicy też niczemu się nie dziwili, tylko pozwolili mi wejść do swojego mieszkania, bym mógł robić zdjęcia. Fajni ludzie tam mieszkają 🙂
Znaleźliście już, co jest nie tak?
Gdy oglądałem sobie plener z wysokości chodnika, widziałem go dokładnie tak, jak jest teraz na zdjęciu. Gdy znalazłem się już w trakcie sesji w mieszkaniu naprzeciw, to okazało się, że w obiektywie aparatu nie wygląda to tak, jak chciałem, Aby sfotografować okno z Kamilem, musiałem użyć obiektywu standardowego, czyli 80mm ( Mamiya ). Tylko, że wtedy familoki po lewej stronie zajmowały w kadrze tylko mały fragment obrazu. Aby sfotografować je tak, jak chciałem, musiałem użyć obiektywu 150 mm, co powodowało, że w kadrze na pierwszym planie mieściły się tylko buty Kamila…
Fizyki nie oszukam, to od razu zrozumiałem i zrobiłem najpierw familoki po lewej stronie na 150 mm, a potem spokojnie robiłem zdjęcia Durczokowi.
Dziękujemy ci Photoshopie 🙂
Ponieważ pojawiają się głosy, że Durczok jest wklejony, to proszę jeszcze kilka zdjęć z planu.
Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej