Śniadanie z Mistrzem

Chris Niedenthal to legenda fotografii dokumentalnej w naszym kraju. Nigdy nie myślałem, że go poznam, a już tym bardziej, że zjem z nim śniadanie sam na sam.
Rybnicki Festiwal Fotografii, który odwiedzam co roku, przyzwyczaił mnie już do spotkań z najciekawszymi fotografami na naszym rynku, które po oficjalnych pokazach, przeradzają się w wielogodzinne dyskusje. Tak było też i tym razem. Chris Niedenthal pokazał przekrój swoich prac, a przy tym okazało się, że jest człowiekiem obdarzonym niezwykłym poczuciem humoru, ale też i wielką skromnością. Niezwykłym było usłyszeć historię powstania jednego z najbardziej rozpoznawalnych zdjęć stanu wojennego i uświadomić sobie, że dokładnie w tym samym czasie, gdy Chris robił to zdjęcie, ja martwiłem się brakiem Teleranka 🙂 Rozmowy trwały długo, bo wszyscy chcieli zamienić choć słowo, zrobić wspólne zdjęcie czy chociaż potrzymać na chwilę w ręce, Leicę należącą do Mistrza.
Dzięki Ninie i Marcinowi z RFF, nocowałem w tym samym hotelu, co Chris Niedenthal i mogłem zjeść z nim śniadanie. Wydaje się wam, że to takie proste? Ale o czym rozmawiać z człowiekiem, który odwiedzał Wałęsę czy Vaclava Havla w domu i fotografował więcej głów państwa, niż ja zachodów słońca? Znacie to uczucie, gdy bardzo chcecie zadać mądre pytanie, ale macie wrażenie, że cokolwiek powiecie będzie banalne? A do tego, przecież nie wypada przy śniadaniu, zadawać pytań o sens tworzenia fotografii, czy innych równie poważnych, a jednocześnie przeszkadzających w jedzeniu jaja na twardo. Przygotowałem sobie kilka tematów, które jednak bardzo szybko wyleciały mi z głowy. Rozmawialiśmy więc, o nowej architekturze w Katowicach, skanowaniu slajdów i zaletach procesów E6 i K14, w porównaniu do slajdów ORWO.
Normalne rozmowy dwóch fotografów.
Zobaczcie fotografie Chrisa Niedenthala i Polskę sprzed lat 🙂