Spytaj Artura czyli kto może zostać asystentem
Michał pisze…
mam pytanko, czy warto pisać do fotografa w sprawie pracy asystenta jeżeli dopiero się zaczęło naukę i nie ma się tak naprawdę większego pojęcia co gdzie i jak, a tylko tyle że się przeczytało parę książek?
Takie pytanie dostałem od Michała na FB i postanowiłem, że zamiast odpowiadać tylko jemu, to napiszę o tym szerzej, bo temat jest ciekawy.
Otóż odpowiedz jest tylko jedna i brzmi : TAK. Zawsze warto napisać do fotografa, u którego chciałoby się zostać asystentem. Jak już kiedyś pisałem, nawet u najbardziej wziętego fotografa można wbić się na asystenta gdy ma się odrobinę szczęścia. Fakt, że nie ma się jeszcze dużej wiedzy fotograficznej, nie stawia nikogo na przegranej pozycji. Nie każdy bowiem fotograf będzie tego wymagał na początku. Może na przykład, w tym momencie, bardziej potrzebować osoby do nudnej i ciężkiej pracy przy przygotowaniu scenografii, albo kogoś do porządkowania produktów do dużej sesji. W ten sposób możecie rozpocząć współpracę z fotografem i przyglądać się jak wygląda sesja od kuchni. A tej wiedzy i doświadczenia nie zdobędziecie w żadnej szkole.
Inną kwestią jest, czy traficie na fotografa, który rozumie na czym polega praca z asystentem. Jeżeli zobaczycie, że fotograf nie chce dzielić się swoją wiedzą i wykorzystuje was tylko do ciężkich robót, to raczej poszukajcie sobie kogoś innego. Nie chcecie chyba targać walizek ze sprzętem, myć podłogi, albo stać w lodowatej wodzie trzymając lampę, jeśli fotograf całą swoją wiedzę będzie ukrywał przed wami w tajemnicy. Chyba, że traficie na kogoś, kto robi tak ciekawe sesje, że samo przebywanie na nich, jest warte ciężkiej pracy.
Ale gdy już dostaniecie taką pracę, a raczej możliwość pracy w zamian za zdobywanie doświadczenia, ( bo o wynagrodzeniu na początku raczej nie będzie mowy ) to wykorzystajcie to maksymalnie. Zadawajcie pytania, przyglądajcie się wszystkiemu szczegółowo i interesujcie się nie tylko ustawieniem świateł i doborem obiektywów, ale też jak wyglądają umowy z klientami i modelkami, jak ustala się budżety sesji i skąd czerpie się inspiracje.
W końcu kiedyś przestaniecie nosić ciężkie walizki i sami zaczniecie fotografować 🙂
Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej
Artyrze, a co jezeli juz sie reprezentuje jakis poziom (wystarczajacy do zarabiania wiekszych pieniedzy i wygryzienia konkurencji) i chce sie uderzyc do fotografa, ktory z racji swojej "wielkosci" jest zrekrutowany do wiekszgeo studio?
Szczerze, ludzie u ktorych chcialbym asystowac, zeby czegokolwiek sie nauczyc, to ludzie pokroju Emila Bilinskiego. On z kolei dostaje asystenta z gory ustalonego 😉
Im wyższa półka, tym trudniej się dostać, ale zasady są chyba takie same. Trzeba być zdeterminowanym i mieć trochę szczęścia 🙂
Ja nadal jestem chętna asystować 🙂