Widziałem „Gwiezdne Wojny – Przebudzenie mocy” czyli recenzja na gorąco bez spojlera
Nazywam się Artur Nyk i jestem fanem Gwiezdnych Wojen.
Dziesięć minut temu wróciłem do domu i wiem, że teraz nie zasnę, więc lepiej opiszę moje wrażenia.
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Gwiezdnymi Wojnami. Rok 1979, kwiecień lub maj. Dostać bilety na film to był wyczyn praktycznie nierealny. Mojemu ojcu udało się to w dniu, gdy Polacy grali jakiś ważny mecz.
Wrażenie było kolosalne. Wtedy ten film wyprzedzał wszystko inne o lata świetlne. A ja na dodatek widziałem go, na chyba największym ekranie w Polsce, w kinie w katowickim Spodku. Wyobraźcie sobie salę kinową na 4500 osób !!!! A na gigantycznym ekranie (29×15 m ) widzicie przelatujący niszczyciel Imperium.
To było coś! Choć ja najbardziej zapamiętałem scenę, gdy Lea, Luke, Chewie i Han Solo próbują się wydostać ze zgniatarki śmieci. Zapamiętałem tą scenę może dlatego, że akurat wtedy wróciłem z …wc.
Czytaj więcej →