Umowa z modelką to nie randka w ciemno
Temat umowy z modelami ciągle wraca w rozmowach i mailach od Was. Planowałem,, by coś na ten temat napisać, ale to co podesłał mi w tym tygodniu znajomy, dało mi impuls by zabrać się za ten temat od razu.
Po pierwsze, zadajmy sobie pytanie w jakich sytuacjach należy podpisać umowę. Podzielmy sobie je na trzy najczęściej spotykane rodzaje sesji:
1. Sesja do portfolio.
Z założenia będą to zdjęcia niekomercyjne, przeznaczone do umieszczenia w portfolio fotografa, modelki wizażystki, fryzjera, stylistki itd. Cała ekipa pracuje wtedy bez wynagrodzenia i jedyny zysk dla wszystkich to fotografia, którą mogą się pochwalić.
Przyznam się, że ja w takich sytuacjach zwykle nie podpisuję żadnej umowy, ponieważ pracuję ze stałą, zaufaną ekipą. Jednak sam zdaję sobie sprawę, że lepiej byłoby mieć choć najprostszą umową potwierdzającą na jakich warunkach pracujemy. Wystarczy np. taki tekst :
” Zgadzam się na wykorzystanie fotografii powstałych na sesji w dniu… wyłącznie do celów promocyjnych osób biorących udział w sesji i publikacji w ich portfolio w wersji drukowanej i elektronicznej. Wszelkie inne sposoby użycia tych fotografii należy określić osobną umową za zgodą wszystkich osób biorących udział w sesji.”
Można jeszcze dla pewności opisać sesję i wypisać wszystkie osoby pracujące przy niej. Jeśli zdjęcia robione są cyfrą to każde zdjęcie będzie łatwo zidentyfikować, czy było zrobione właśnie w trakcie tej sesji.
Gdy ktoś z ekipy ma możliwość sprzedania zdjęcia, wtedy ustalamy podział pieniędzy ispisujemy już konkretne umowy, o których będzie dalej.
2. Sesja na koszt fotografa.
Może oczywiście być też na koszt wizażystki lub modelki, ale najczęstszym przypadkiem jest, gdy fotograf organizuje sesję na swoje potrzeby lub by uzyskać zdjęcia na sprzedaż. Wtedy fotograf występuje w roli klienta, który decyduje o charakterze całości, a reszta pracuje według jego wskazówek. Jest to jak najbardziej komercyjna sesja, jednak forma wynagrodzenia ekipy może być różna. Przyjmijmy, że fotograf chce zrobić sesję, którą będzie potem mógł wrzucić do banku zdjęć, aby uzyskać (potencjalny, niekoniecznie rzeczywisty) zysk.
Może się umówić z modelką na konkretną kwotę wynagrodzenia lub na pozowanie w zamian za fotografie do portfolio modelki. To oczywiście rzadsza sytuacja, jednak też się zdarza. Potrzebna jest wtedy umowa, która dokładnie opisuje, na co zgadza się modelka i co fotograf może zrobić ze zdjęciem.
Każdy bank zwykle chce, by umowa z modelem była spisana według jego standardów. iStockphoto opisuje swoje wymagania w taki sposób.
A jeśli nie wiecie, co zrobicie ze zdjęciami w przyszłości, ale chcecie mieć pełne prawa do nich, spiszcie chociaż prostą umowę, gdzie model podaje wszystkie swoje dane i zgadza się przekazać swoje prawa do wizerunku w zamian za określone wynagrodzenie.
I tu mała uwaga. Jeżeli w umowie napiszecie, że model przekazuje prawa na „wszystkie” pola eksploatacji, to tak naprawdę nic to nie znaczy w języku prawniczym. Trzeba je konkretnie określić np.
jako: Utrwalanie, w tym audiowizualne i zwielokrotnianie jakąkolwiek z technik, niezależnie od standardu, systemu i formatu oraz archiwizowanie utworu zawartego na płytach CD-ROM, DVD oraz w pamięci komputera, wprowadzanie do obrotu, najem, dzierżawa, lub użyczanie oryginału utworu, elektroniczne udostępnianie na zamówienie egzemplarzy utworów, utrwalanie i zwielokrotnianie drukiem lub podobną techniką,wykorzystywanie dla celów reklamy, promocji, oznaczenia lub identyfikacji firm, ich produktów i innych przejawów ich działalności, a także przedmiotów ich własności, utrwalanie i zwielokrotnianie poligraficzne, na płytach CD, DVD, publikowanie w internecie, wykonywanie praw zależnych, udzielanie sublicencji na wyżej wymienionych polach eksploatacji.
Zdaję sobie sprawę, że brzmi to dosyć dziwnie, ale przepisałem sobie ten zakres z jakiejś bardzo mądrej umowy 🙂
3. Sesja komercyjna. To sytuacja, gdy umowa jest bezwzględnie konieczna. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy mam sprzedać zdjęcia klientowi i nie mieć pisemnej i precyzyjnej umowy z modelką.
Umowę, którą ja się posługuję, stworzyła mi kiedyś moja znajoma prawniczka i chociaż jest bardzo prosta to nigdy żaden prawnik z dużej korporacji nie miał do niej zastrzeżeń. Ta prostota jest wręcz jej zaletą, gdyż wszyscy są w stanie dobrze ją zrozumieć. Oto, jak wygląda =:
Gdy to przeczytałem to zatkało mnie z wrażenia. Nie dość, że u umowie nie ma podstawowych faktów, jak kwota wynagrodzenia, czy termin płatności, to jeszcze fotograf wymaga przekazania wszystkich praw, aby mógł dowolnie sprzedawać te zdjęcia. Teoretycznie nie ma w tym nic złego, jeśli modelka jest tego świadoma. W tym przypadku jednak cały czas była mowa o katalogu bielizny i koniec. Umowę dostała do podpisu na dwa dni przed wyjazdem. Domyślacie się pewnie, że w rezultacie nie podpisała tej umowy. Nie dziwię się…