Capture One – zaciskam zęby i używam. Czyli jak sam wpakowałem się na minę.
Dzisiaj będzie bardzo emocjonalny wpis ( a dla wielu po prostu kontrowersyjny ), bo będzie dotyczył mojego ulubionego oprogramowania dla fotografa, oraz powodów, dla którego musiałem go porzucić i co z tego w sumie wyszło.
Zacznę tak. Apple się kończy! Dla jednych, to oczywiste od co najmniej dziesięciu lat, inni nieustająco tarzają się ze śmiechu słysząc to hasło. A jednak to prawda. Piszę to otoczony urządzeniami Apple, bez których nie wyobrażam sobie zawodowego funkcjonowania. Dlaczego tak uważam? Już tłumaczę.
Dziesięć lat temu przeszedłem na Maki z powodu jednego programu: Aperture. Ten rewolucyjny program nie zrobił jednak oszałamiającej kariery, choć zrobił dla fotografii więcej niż się może wydawać. Adobe skopiowało bowiem jego ideę i tak powstał Lightroom. Adobe zrobiło fantastyczny chwyt marketingowy, wypuściło całkiem nieźle działającą już, darmową wersję beta na OS X i Windows, a gdy ludzie się przyzwyczaili kazało sobie za LR płacić. Na dodatek o połowę mniej niż Apple za Aperture. Jak działało LR na początku teraz pominę, bo to zupełnie inny temat.
Przez te wszystkie lata używałem Aperture i dzięki mnie ( i Aperture ) wiele innych osób przeszło na Maki. Powstały tylko trzy wersje tego programu, a na trzecią, ostatnią użytkownicy musieli czekać tak długo, że pojawiły się pogłoski o planowanej śmierci programu. Co zresztą ostatecznie nastąpiło w ubiegłym roku. Apple oficjalnie wycofało Aperture z App Store razem z iPhoto i dało nam w zamian Photos. I tu właśnie Apple zaczyna się kończyć, wycofując się z rynku Pro.
Próbowałem sprawdzić czy Photos nadaje się do pracy, ale szybko porzuciłem wszelką nadzieję. To dobry program ale nie do zastosowań profesjonalnych. Musiałem poszukać czegoś innego. Alternatywy miałem tylko dwie: Capture One i Lightroom. Pierwszego nie znałem dobrze, za drugim nie przepadałem. I pewnie do dzisiaj nie podjąłbym tej decyzji gdyby nie przesiadka na nowego Canona 5Ds.
Aperture, od dawna już nie rozwijany przez Apple, po prostu nie radzi sobie dobrze z tak dużymi plikami RAW ( 60-90MB ), choć problem jest głównie w sytuacji powiększania do 100%, bo potrafi to trwać np. 10 sekund. Porównałem więc dokładnie LR i C1 i zwycięstwo było wyraźnie po stronie C1. Lepsza obsługa w tetheringu, większa szybkość działania, lepsza jakość obrazu i parę mniejszych detali, które bardziej mi pasowało. Oczywiście taki wybór jest zawsze trochę indywidualny. Na pewno nie stwierdzę nigdy, że LR jest złym programem. Po prostu jest dla mnie w wielu aspektach… dziwny i nieintuicyjny.
Tak zaczął się dla mnie nowy etap, gdy przesiadłem się na Capture One 8. Wykupiłem abonament, przeliczając sobie, że to tańsze rozwiązanie niż kupno programu na własność i późniejszy upgrade. Z dużym entuzjazmem rzuciłem się do oglądania licznych samouczków i udziału w webinariach. Nawet dosyć szybko opanowałem zasady obróbki, natomiast znacznie gorzej szło mi zrozumienie zasad zarządzaniem i organizowaniem zdjęć w bibliotece. Jeszcze gorzej było z zarządzaniem metadanymi, które w zasadzie nie istniało, z eksportem zdjęć, a backup po prostu jest tylko w teorii. Do tego doszło coś, co bezustannie doprowadza mnie na zmianę, albo do irytacji, albo do wściekłości, czyli interfejs.
Pewnie coraz mniej rozumiecie o co mi chodzi i bierzecie mnie za wariata? A ja wkurzam się tak bardzo, bo nie ma programu, który może w całości zastąpić Aperture czyli kompletnego programu do obróbki, zarządzania i archiwizacji zdjęć. I jak mam nie twierdzić, że Apple się nie kończy, skoro zamknął unikalny profesjonalny program nie dając nic w zamian? Powiecie, że używacie LR, C1 czy po prostu PS i nic wam nie brakuje. Zgadzam się, bo po pół roku używania C1 dotarło do mnie wreszcie dlaczego ludzie używają C1 i LR i nic im nie brakuje. Odpowiedz jest prosta, nie pracowaliście w Aperture i nie spotkaliście się z ułatwieniami w pracy jakie daje.
No to po kolei wypunktuję C1, porównując najbardziej brakujące lub wkurzające mnie funkcje i jak działają te same funkcje w Aperture
1.Brak pełnego backupu w C1.
Aperture pozwala na zrobienie backupu w momencie eksportu do biblioteki ( C1 też ), przy tetheringu można zapisywać od razu na dwa dyski ( zdecydowanie zwiększa to bezpieczeństwo ). Aperture robi pełne backup biblioteki, przy updacie kopii dodaje nowe pliki, a zdjęcia usunięte wrzuca do osobnego katalogu, aby w razie pomyłki ich nie stracić.
Capture One robi tylko kopię metadanych i ustawień. Nie ma funkcji backupu plików.
2. C1 nie obsługuje plików PSD.
Ok, można bez tego żyć, ale nie rozumiem, dlaczego profesjonalny program tak wykastrowano.
3. C1 ma duże problemy z obsługą dużych plików tiff.
Aperture bez problemu pozwoli na korekcję tiff czy PSD, który ma 2 czy nawet 4 GB. C1, który przecież powstał do obsługi średnioformatowych przystawek generujących duże pliki, nie radzi sobie w tym przypadku. Spróbujcie zrobić maskę i zastosować korekcję na takim pliku, a będziecie czekać wieki na efekt. Pytacie się po co w C1 robić korekcje na wielkich tiffach? Bo to w wielu sytuacjach jest przydatne. Choćby po to, by w sytuacji gdy macie kilkanaście zdjęć z jednej serii, robionych w zmieniających się warunkach, można było po obróbce w PS jeszcze je wszystkie wyrównać pod katem np. jasności czy odcienia.
4. C1 ma problemy przy imporcie jpgów i tiffów. Bardzo zabawne…
Tak wygląda okno importu. C1 nie potrafi często zrobić podglądu pliku. Tak mi się dzieje na nowym Macbooku ProR i na starszym Macu Pro.
5. C1 nie pozwala na otagowanie zdjęć kolorami lub gwiazdkami przy imporcie.
Resztę metadanych też traktuje po macoszemu. Bardzo mi tego brakuje, bo bardzo często importuję zdjęcia, które muszę oznaczyć przy imporcie, by łatwiej było je potem znaleźć.
W Aperture mam pełną kontrolę nad importowanymi plikami.
6. C1 nie podaje NIGDZIE informacji o wielkości pliku.
Nie mogłem w to uwierzyć, że nie mogę sprawdzić ile waży dany plik. Nigdzie poza momentem importu nie da się tej informacji znaleźć. Za to mogę dowiedzieć się ile waży cały katalog. Super ważna informacja…
7. C1 nie pozwala na zdefiniowanie metadanych jakie są wyświetlane przy zdjęciu.
Aperture pozwala ustawić dwa zestawy metadanych dla miniaturek i dwa dla dużych podglądów. W każdym można mieć dowolne metadane i to w dowolnej kolejności.
8. C1 nie ma funkcji sprawdzenia jak wygląda oryginał zdjęcia bez korekcji.
Bez komentarza…
9. C1 nie pozwala na wyłączanie poszczególnych sekcji korekcji. Nie pokazuje też, które korekcje są użyte.
Zobaczcie jak wygląda okno Aperture, jeden rzut okiem i widzę, które korekcje są włączone, w C1 gdy sekcja jest zamknięta nie mam żadnej informacji.
10. C1 nie pozwala na zdefiniowania jakie metadane są wyświetlane w panelu Info.
Nie ma też możliwości aby na stałe zamknąć nie używane pola. Za każdym razem po ponownym włączeniem programu, wszystkie możliwe pola są widoczne. W Aperture mogę dowolnie ustawić różne zestawy danych i kolejność pól, które chcę widzieć w danym momencie.
<img class="size-full wp-image-19984 alignright" src="https://blog.arturnyk.pl/wp-content/uploads/2016/02/Zrzut-ekranu-2016-02-14-o-23.29.26.png" alt="Zrzut ekranu 2016-02-14 o 23.29.26" width="305" height="1085" srcset="https://blog.arturnyk.pl/wp-content/uploads/2016/02/Zrzut-ekranu-2016-02-14-o-23.29.26.png 305w, http://arturnyk sites.pl/wp-content/uploads/2016/02/Zrzut-ekranu-2016-02-14-o-23.29.26-42×150.png 42w, https://blog.arturnyk.pl/wp-content/uploads/2016/02/Zrzut-ekranu-2016-02-14-o-23.29.26-281×1000.png 281w” sizes=”(max-width: 305px) 100vw, 305px” />
11. C1 nie ma funkcji stackowania zdjęć.
Stackowanie czyli ukrywanie dużej ilości zdjęć pod jedną miniaturką, jest mega przydatną funkcją. Nawet LR w końcu ją wprowadził. C1 po prostu ogólnie olewa wszystko co ma związek z zarządzaniem dużą biblioteką zdjęć.
12. C1 nie ma funkcji automatycznego wrzucania zdjęć do maila.
To coś z czego bardzo często korzystam. Ktoś dzwoni i prosi bym przysłał jakieś zdjęcia. Zaznaczam je i naciskam ikonę Mail. Aperture eksportuje pliki w/g ustawionych wcześniej wielkości i automatycznie wrzuca je do systemowego maila. Pozostaje mi tylko wpisanie adresu i naciśnięcie Wyślij. Działa to prosto i szybko. LR też w którejś wersji dodał tą funkcjonalność i udowodnił, że każdy program może dogadać się z programem pocztowym.
13. Totalna porażka w działaniu skrótów klawiaturowych.
Jedna z najczęściej używanych funkcji czyli powiększenie zdjęcie do 100%, wymaga naciśnięcia kombinacji trzech przycisków. Tych samych wprawdzie co w PS, ale to nie oznacza, że to dobra opcja. W Aperture używam jednego klawisza Z do powiększenia i do zmniejszenia podglądu. LR też ma to dobrze rozwiązane. Podobnie jest ze zmianą trybu wyświetlania: miniaturki/powiększenie – też trzy klawisze. Dlaczego nie mogę tego zrobić jedną ręką?
Jeszcze większy debilizm, bo przepraszam, ale inaczej nie mogę tego już nazwać, jest obsługa przeglądania zdjęć. A więc tak: jeśli jesteśmy w trybie samych powiększeń to aby przejść do następnego zdjęcia, musimy nacisnąć…. nie, nie samą strzałkę, ale strzałkę +Cmd. Ale jeśli przejdziemy na pełny ekran, to już same strzałki wystarczą. Natomiast jeśli mamy w normalnym trybie, wyświetlone powiększenie i miniaturki to musimy użyć znowu strzałkę +Cmd. Chyba, że… klikniemy na którąś z miniaturek, to wtedy znowu wystarczą same klawisze strzałek. Logiczne prawda? Kto to wymyślił????!!!!!
Można wprawdzie ustawić własne skróty, ale nie zawsze jest to możliwe tak jak byśmy chcieli, poza tym nikt poza nami nie będzie mógł się w tym połapać.
Mógłbym jeszcze bardzo długo pisać o różnych drobnych bezsensownych rozwiązaniach C1 jak np. kursory, które działają lub nie lub działają różnie w zależności od tego w jakimi panelu jesteśmy. Wytłumaczenie dokładnie jak to działa, wierzcie mi, zajęłoby sporo czasu.
Ale… poza tym C1 to bardzo dobry program. Jest dużo rzeczy, które działają świetnie, jak choćby tethering z funkcją dodatkowego wyświetlania zdjęć na tablecie czy telefonie klienta obecnego na sesji. Doskonale działa sama korekcja zdjęcia i tu widzę, że firma mocno się przykłada do rozwoju programu. Teraz pracuję na wersji 9 i jest tam trochę ciekawych nowych funkcji. Całkiem dobrze działa praca warstwach czyli korekcja lokalna, świetny jest balans koloru, zarządzanie kolorem selektywnym nie jest tak intuicyjne jak w Aperture, ale jest ok. Korekcja i prostowanie zbiegów jest bardzo dobre, to coś czego Aperture nigdy nie miał i co mi zawsze brakowało.
Nie będę się czepiał, że C1 nie pozwala na robienie książek, pokazów slajdów czy wypuszczania stron internetowych. Bo bez tego w końcu da się żyć. Ale organizacja katalogów i albumów, to już tak wyższa szkoła jazdy, a może i abstrakcji, że mimo kilkukrotnego obejrzenia samouczków i wielu godzin spędzonych przy próbach opanowania tego, musiałem dać za wygraną. Nie potrafię tego ogarnąć, by mieć grupy, a w nich projekty i albumy w taki sposób jak jest mi to potrzebne. Poddałem się już dawno i nawet więcej nie próbuję. C1 umożliwia wprawdzie zaimportowanie biblioteki Aperture i zachowania jej struktury ( plus tworzy nowe niepotrzebne albumy ), ale samemu już nie udało mi się tego powtórzyć.
Nie piszę też o samym wyglądzie, czytelności wyświetlanych zdjęć i informacji, bo to też może być sprawa dyskusyjna, choć dla mnie C1 ma tu też spore braki. Aperture, mimo, że wygląda już trochę archaicznie, to i tak zachowuje znakomitą przejrzystość w prezentowaniu zdjęć.
Po pół roku używania Capture One, poddałem się i jednocześnie mnie olśniło. Wcześniej wielokrotnie rozmawiałem z ludźmi, którzy mieli bardzo skomplikowany flow obróbki zdjęć. W tym trzymają zdjęcia, w tym obrabiają, a w tym archiwizują. Dla mnie było oczywiste i proste, że można do tego wszystkiego użyć jednego programu. Ale wiele osób nie wie tego i stosuje często skomplikowane sposoby pracy. Bardzo prawdopodobne, że czytając czego brakuje mi w C1 nie bardzo rozumieliście dlaczego mi tego brakuje, bo nie korzystaliście z takich rozwiązań. Możecie mi tylko uwierzyć na słowo, że to są bardzo dobre rozwiązania, mocno przyśpieszające pracę.
Czy można przyzwyczaić się do C1. Oczywiście, że można ale po co? Ja właśnie zdałem sobie sprawę, że już na początku zrobiłem złe założenie: sądziłem, że C1 może zastąpić mi Aperture. A tym czasem jego trzeba traktować tak jak PS. Importujemy tam zdjęcia, wywołujemy RAW i eksportujemy go na gotowo lub dalej do PS i na tym koniec. Do niczego innego się nie nadaje, a już na pewno nie do zarządzania dużą biblioteką zdjęć. Zresztą w taki właśnie sposób używa go mnóstwo osób.
Tak mam zamiar z niego korzystać przez kolejne pół roku, czyli do końca wykupionego abonamentu. Potem podejmę decyzję, czy zostaję przy nim, czy może zaryzykuję Lightrooma. LR też w wielu detalach mi nie pasuje i też ma braki, ale ostatnio dochodzę do wniosku, że jest mniej wkurzający niż C1 🙂
Teraz wracam natomiast do Aperture jako głównego programu do zarządzania moimi bibliotekami zdjęć, w sumie to ponad 2TB danych. Zdjęcia będę robił korzystając z tetheringu C1, natomiast potem będę trzymał i archiwizował zdjęcia w Aperture, a C1 posłuży tylko do wywołania RAW. Nie będzie to już tak proste jak kiedyś, ale mam nadzieję, że dzięki temu uda mi się korzystać z dobrodziejstw Aperture i świetnej jakości Capture One.
Bardzo chciałbym się mylić, może znacie C1 lepiej niż ja i przynajmniej część z tych rzeczy, o których piszę, można jednak zrobić sensownie, napiszcie to w komentarzach proszę. Uratujecie moje nerwy, które C1 bardzo, bardzo mocno nadszarpnął.
Używałem C1 i lightrooma ważną kwestią są przyzwyczajenia, poświęcamy mnóstwo czasu dla nauki programu i później ciężko się przestawić na inny system, ale jeżeli pewne rzeczy irytują, to czas na zmiany. Ja wybrałem lightrooma, ma wszystko co potrzeba i polecam się jednak ostatecznie zdecydować 😉
Wiem, że można się przyzwyczaić 🙂 Ale w LR bardzo mi brakuję opcji pracy na dwóch i więcej zdjęciach jednocześnie. To bardzo się przydaje, kiedy chcę wyrównać kilka zdjęć. Ogólnie nie jest zły, jednak C1 daje lepszą jakość, więc jak mam się już na jakiś program wkurzać, to wolę na ten, który da mi lepszy efekt 🙂 Właśnie czytałem, o nowym programie, który ma się pojawić na jesieni – ON1. Może będzie lepszy, konkurencja zawsze się przyda 🙂