Jedna lampa wystarczy czyli sesja Kingi
Kingę fotografowałem cztery lata temu i do dzisiaj jestem zadowolony z tej sesji. Tatiana, stylistka, twierdzi nawet, że to była jej ulubiona sesja. Parę dni temu zrobiłem sesję Kingi jeszcze raz.
Przygotowałem sobie całe moje światło, Tatiana przywiozła trochę ciekawych sukienek i biżuterii, a Zojka jak zwykle ostatnio ostatnia, weszła i dumnie pokazała swój nowy kuferek z kosmetykami. Eli wystarczyła tylko szczotka i lakier.
Dziewczyny po kolei zajmowały się Kingą, a ja w tym czasie układałem sobie w głowie jak będą wyglądały zdjęcia. I im dłużej myślałem, tym bardziej byłem pewny, że nie potrzebuję tego całego sprzętu jaki przygotowałem. Wystarczyła mi jedna lampa i mała octa 100 cm. Zdjęcia zrobiłem czarno białe, więc kontrastowy charakter światła bardzo mi pasował.
Obiecuję uroczyście, że zdjęcia szybko pojawią się obrobione, tu na blogu i na mojej stronie, a na razie zobaczcie kilka ujęć z planu.
Tak się ostatnio zastanawiałem.
Lampa lampą. Ale otoczenie jest też szalenie ważne.
Przy dobrych warunkach "pokojowych" z jednej lampy oświetlisz modela ze wszystkich stron.
ostatnio bawiłem się w robienie gigantycznego odbijacza w hali z biała ścianą – Lampa za mną (strzela w tył w scianę), model przede mną. Efekty były całkiem niespodziewane.
Może o tym też warto napisać. 😉
Już napisałem kiedyś post na temat takiego świecenia 🙂
http://arturnyk.blogspot.com/2012/03/mniej-znaczy-wiecej.html
Fakt. Czytałem go kiedyś. Zapomniałem, że go popełniłeś.
Sam już czasem zapominam, że o czymś pisałem 🙂