Co warte jest 50 Mpx czyli rok ( z kawałkiem ) z Canonem 5Ds
Dawno już nie pisałem, cześć z was już pewnie zapomniała o moim blogu, ale zapewniam, że ciągle żyję i mam zamiar nadal pisać. Na karteczkach przylepionych koło monitora mam wypisane tematy, które chcę poruszyć, motywację już też w sobie znalazłem, przydadzą mi się jeszcze tylko wasze komentarze, bym widział, że czytacie 🙂
Dzisiejszy post zaplanowany miałem już bardzo dawno temu, miał się ukazać w lipcu 2016, kiedy to minął rok używania 5Ds, ale zerwałem wtedy ścięgno Achillesa, co unieruchomiło mnie na kilka miesięcy, zaraz potem zmarła moja Mama i blog, a także wiele innych spraw stało się bardzo mało istotne..
Teraz już jestem na chodzie i wracam coraz bardziej intensywnie do pracy, obiecałem też sobie, by regularnie pisać. Na początek raz w tygodniu, potem może częściej. Jeśli więc kiedyś lubiliście czytać mojego bloga, to zapraszam znów. Czytajcie, komentujcie, udostępniajcie albo po prostu zostawcie jakiś znak, że tu byliście 🙂
Na Canona 5Ds przesiadałem się po siedmiu latach pracy na 1Ds mk3, którego uwielbiałem. I chociaż jakość zdjęć z tej Jedynki była wciąż bardzo dobra, to technologia ( i konkurencja ) szła do przodu, a ja z coraz większą niecierpliwością oczekiwałem 1Ds mk4. Na mojej liście marzeń była przede wszystkim większa rozdzielczość i szerzej rozstawione punkty autofokusa. Gdy Canon zapowiedział wprowadzenie do sprzedaży 5Ds, ustawiłem się natychmiast w kolejce i jako jeden z pierwszych w Polsce kupiłem go. Dosyć szybko też przeprowadziłem dokładny test jakości obrazu w porównaniu do najważniejszego konkurenta czyli Nikona 810D, a także Canona 5D mk3. Oba artykuły na ten temat możecie przeczytać na moim blogu tu i tu.
Teraz, po ponad roku intensywnej pracy na 5Ds, mogę jednak powiedzieć o wiele więcej. Zacznijmy od minusów: Czytaj więcej →