Żużel, słoma i gnojówka czyli przygoda na polu
Musimy trochę cofnąć się w czasie. Jest ponury, mglisty poranek 4 grudnia 2019 roku, temperatura 3 stopnie powyżej zera, ja stoję na brzegu gnojówki i tworzę wschód słońca. Zapowiada się ciekawy dzień:)
Zaczęło się kilka dni wcześniej, gdy dostałem telefon od Maxa z propozycją sesji żużlowca Mirka Jabłońskiego, którego sponsorowała duża firma produkująca nawozy sztuczne Syngenta Polska. Ta dosyć niecodzienna historia miała być pokazana na filmie, który robił Max, a ja miałem zrobić kilkanaście fotografii.
Na planie zdjęciowym pojawiłem się dzień wcześniej, gdy trwały jeszcze zdjęcia do filmu, aby poczuć klimat, poznać się z Mirkiem i wybrać miejscówki na zdjęcia.
Dawno temu wypracowałem sobie metodę jak pracować z nowych klientem, by od początku sesji zdobyć jego zaufanie. Sprawa jest bardzo prosta, trzeba zrobić najbardziej efektowne zdjęcie jakie jest w ramach sesji możliwe, już na samym początku. Dzień wcześniej zobaczyłem potencjał jaki daje lustro wody wypływające z gnojówki, a na dodatek Max pokazał mi zdjęcie zrobione o wschodzie słońca dokładnie w tym miejscu. Prognoza pogody wybiła mi z głowy, że uda się taki kadr zrobić w sposób naturalny, ale przecież na słońcu światło się nie kończy…
Mirek i reszta ludzi patrzyła na moje przygotowania z dużą dozą rezerwy. Kazałem stanąć mu nad brzegiem brunatnej i cuchnącej cieczy, a moja asystentka Ania ustawiła lampę za nim. Ale wystarczyło zrobić pierwszą klatkę i gdy pokazałem wszystkim efekt, już mnie kupili! Zamiast ogarniającej wszystko ponurej szarości, zobaczyli pomarańczowe promienie wschodzącego słońca za plecami Mirka, a wszystko to odbijało się w „krystalicznej” tafli wody. No i na zdjęciu nie ma zapachów 🙂
Zaufanie jakie zbudowałem na początku sesji, pracowało już do końca dnia. Nawet jeśli wymyślałem coś głupiego, wszyscy się w to angażowali wiedząc, że efekt może być dobry. Przede wszystkim też, szybko porozumieliśmy się z Mirkiem o jaki klimat zdjęć nam chodzi. A to było kluczowe do sprawnej realizacji sesji, bo o ile ja marzłem w kurtce puchowej, to Mirek dzielnie pozował tylko w cienkim kombinezonie.

Nikt się nie dziwił, gdy spytałem czy możemy wtargać motocykl na górę belek słomy. Nie było to łatwe, bo to mimo wszystko delikatny sprzęt, ale w trójkę daliśmy radę.
Mnie martwiło tylko światło, było najgorsze jakie tylko może być. Wyzbyte koloru, kontrastu i było po prostu ciemno. Miałem jednak tajną broń.. Kilka dni przed sesją pojawił się Luminar 4 z nową funkcją automatycznej wymiany nieba. Nie wiedziałem na ile będzie to robił dobrze, ale tak czy inaczej planowałem podmienić niebo na zdjęciach, by choć trochę dodać koloru.

Efekt możecie ocenić sami. Najlepsze jest to, że wystarczy wrzucić nowe niebo, a Luminar sam rozpozna gdzie i jak go umieścić i to bez czasochłonnego wycinania każdej trawki i gałązki.
Program ma jeszce kilka ciekawych funkcji, za które odpowiada sztuczna inteligencja i choć nie wszystkie działają idealnie, to i tak jestem pod wrażeniem. Na pewno nie potrafiłbym obrabiać bazując tylko na nim, ale jako wtyczka do PS jest znakomity.
Jeśli chcecie go przetestować, to zapraszam do skorzystania z mojego linku referencyjnego : https://skylum.grsm.io/arturnyk5990 Jeszcze mały tip: sprawdźcie jak działa dodawanie promieni słońca 🙂
Najtrudniejszym technicznie zdjęciem było sfotografowanie Mirka w klasycznym wirażu. Ja musiałem być dosyć blisko by zrobić tak kadr jak chciałem, a nie mogłem się cofnąć z powodu krzaków. Fotografowałem na 50/1,4, na czasie 1/1000 i przesłonie 2. Mirek miał też mało miejsca na wejście w wiraż i „ustawienie się” w miejscu gdzie planowaliśmy. Musiał dobrać odpowiednio prędkość, by spod koła poleciała smuga ziemi i od razu wyprostować kierownik by nie wpaść w krzaki. Zrobiliśmy trzy przejazdy. Jedno ze zdjęć z pierwszego było najlepsze. Tylko to beznadziejne światło.. Na szczęście Luminar znowu zrobił tu robotę.


Na kolejnych zdjęciach Mirek mógł się zrelaksować, a na koniec dnia nawet niespodziewanie poprawiła się pogoda i wyszło trochę słońca


Takie było światło, gdy pogoda już się poprawiła.

A takie, gdy ja poprawiłem pogodę najpierw w Capture One, a potem w Luminarze.

Po 16:30 światło się skończyło i przeszliśmy do zdjęć studyjnych w szopie. W planie miałem zdjęcia z oszczędnym światłem oraz z dużą ilością koloru. Po całym dniu biegania po polu, zimna i ciemna szopa nagle wydała się nam bardzo komfortowym miejscem. No i wreszcie mogłem mieć światło pod kontrolą. Byliśmy wszyscy potwornie zmęczeni, nie bawiłem się więc w precyzyjne ustawianie lamp, tylko przyjąłem opcję typowo polską: Jakoś to będzie.
Skupiłem się na oświetleniu Mirka, a potem zrobiłem do każdego kadru kilkanaście klatek oświetlając motocykl, kombajn i całą resztę. Wiem z doświadczenia, że gdy człowiek jest już tak zmęczony, że wszystko mu jedno, kreatywne myślenie nie jest wtedy mocną stroną. W takich sytuacjach, robię jak najwięcej wersji oświetlenia, a potem na spokojnie w domu, składam sobie z tego takie oświetlenie całego planu, jakie mi pasuje. Nie jest to technika idealna, ale dzięki temu nie raz uniknąłem kłopotów. Nie robię oczywiście zdjęć całkowicie przypadkowo, oświetlając plan jak popadnie, tylko jadę według swojego schematu.


Na sam koniec, całkowicie już przemarznięci zrobiłem portret Mirka. Zwróćcie uwagę, że Mirek zachował się tu jak profesjonalny model. Z jego twarzy nie można odczytać najmniejszych oznak zmęczenia :)))

Zobaczcie też koniecznie film który zrobił Max Godek https://www.youtube.com/watch?v=g6Hqx6acNvo
W sumie, to była normalna sesja. Normalna, bo zwykle trafiam na takie, gdzie jest trudno, są problemy i nie jest komfortowo. Ale to jest właśnie ciekawe w fotogrtafii reklamowej 🙂